Historyczne istnienie Jezusa.doc

(102 KB) Pobierz

Historyczne istnienie Jezusa

     Prawdziwy Bóg stając się prawdziwym człowiekiem w sposób wyjątkowy i niepowtarzalny wkroczył i zaczął działać w historii ludzkości.

     Posiadamy ogromną ilość danych historycznych, które mówią o życiu i nauce Jezusa Chrystusa. Przede wszystkim powinniśmy ich szukać w literaturze chrześcijańskiej tamtego okresu. Posiadamy również bardzo cenne wzmianki w literaturze pogańskiej z tych czasów. Wszystkie pogańskie świadectwa można zakwalifikować do kategorii nieprzychylnych, a niektóre z nich wprost wrogo nastawionych do chrześcijaństwa. Ale w tej nieprzychylności tkwi właśnie ich wartość historyczna, bo nie można im przypisywać jakiejś chęci tworzenia legendy o Jezusie. Te świadectwa wskazują również na fakt istnienia rozwiniętego chrześcijaństwa w końcu pierwszego wieku.

     Świadectwa autorów pogańskich

     Interesuje nas dzieło pt. "Annales" (Roczniki) napisane w latach 109 - 116 przez Publiusza Korneliusza Tacyta (55 - 120), zawierające historię Rzymu od śmierci Augusta do cesarza Nerona (54 - 68). Tacyt słynął z tego, że był sumienny i dbały o wiadomości z pierwszej ręki. Jako urzędnik państwowy (prokonsul Azji w latach 111-112) miał dostęp do akt archiwalnych. W wymienionym dziele Tacyt opisuje pożar Rzymu za czasów Nerona. Odpowiedzialnością za to wydarzenie Neron obarczył chrześcijan, chociaż wiadomo, że sam był sprawcą pożaru. Z tej okazji Tacyt w księdze XV w rozdziale 44 wyjaśnia, skąd wzięli się chrześcijanie. Pisze: "Nazwa ich wywodzi się od Chrystusa, który za panowania Tyberiusza skazany został na śmierć przez prokuratora Pontu - Piłata". Sam Tacyt jest wrogo nastawiony do chrześcijan, na co wskazuje dalszy ciąg tekstu.

     Caius Plinius Caecilius Minor (62-114), czyli Pliniusz Młodszy, był w latach 111-113 wielkorządcą i namiestnikiem Pontu i Bitynii. Z tego okresu pochodzi 9 ksiąg listów Pliniusza będących cennym historycznym źródłem do poznania ówczesnego życia. Nas szczególnie interesuje List 96 dlatego, że znajdujemy w nim informacje dotyczące chrześcijaństwa. Co się z niego dowiadujemy? Najpierw, że w prowincji Bitynii w owym czasie była już znacząca liczba chrześcijan. Mieli oni duży wpływ na otoczenie, w którym żyli, bo wielu pogan przyjmowało chrześcijaństwo. W wyniku licznych nawróceń pustoszały pogańskie świątynie, co bardzo zaniepokoiło władze rzymskie, ponieważ coraz mniej złota wpływało z tych świątyń do ich kasy. Trzeba pamiętać, że był to okres zwycięskich wojen Trajana z Dakami i Partami, co wymagało ogromnych funduszy. Ogólny ton listu jest pisany z pozycji nieprzychylnej chrześcijaństwu, chociaż trzeba podkreślić pozytywną opinię o chrześcijanach wyrażoną w liście do cesarza Trajana. Tak pisał Pliniusz: "Błąd i wina chrześcijan polegała na tym, że mieli zwyczaj w wyznaczonym dniu zbierania się przed świątynią i wygłaszania modlitwy pochwalnej na cześć Chrystusa jako Boga. Następnie zobowiązywali się pod przysięgą, że nie będą kradli ani prowadzili rozbojów, że nie będą cudzołożyli ani zapierali się wiary, że będą oddawać wszystko, co wezmą na przechowanie... Tak więc nic w nich nie znalazłem ponad głupi i bezmyślny zabobon". Gdyby Pliniusz dowiedział się od chrześcijan, że Chrystus jest dla nich tylko Bogiem napisałby: śpiewają hymn do swego Boga Chrystusa. Jeśli jednak pisze: do Chrystusa jako Boga to oczywiście dlatego, że wie, iż Chrystus jest dla chrześcijan nie tylko Bogiem ale i człowiekiem. Takie postępowanie chrześcijan, niezgodne z obyczajami rzymskimi było czymś złym. Według prawa rzymskiego o oddawaniu człowiekowi czci boskiej mógł decydować tylko senat. Tak było z Juliuszem Cezarem, która 2 lata po swojej śmierci, na mocy orzeczenia senatu, został włączony w poczet bogów. Zatem według świadectwa Pliniusza Chrystus był człowiekiem, któremu chrześcijanie bityńscy oddawali cześć jako Bogu.

     Swetoniusz żył w latach 85-160. Był sekretarzem cezara Hadriana (117-138). Około roku 120 napisał "Żywot Klaudiusza". W dziele tym zaznacza, że: "Klaudiusz wypędził Żydów z Rzymu, byli bowiem podżegani przez Chrystusa wywołując często zamieszki". Wypędzenie to miało miejsce między 49 - 50 r. po Chrystusie. Nie wiemy dokładnie, co było powodem decyzji Klaudiusza. Wiadomo, że istniał spór między Żydami a chrześcijanami pochodzącymi z narodu żydowskiego. Swetoniusz nie umiał tego określić precyzyjnie. Dla niego wszyscy byli Żydami a różnili się tylko w poglądach na temat Jezusa Chrystusa. Chrześcijanie głosząc, że Jezus żyje i jest obecny duchowo jako zmartwychwstały, mogli wywołać u Swetoniusza wrażenie, jakoby Chrystus żył w tym czasie w Rzymie. Świadectwo to potwierdza istnienie w Rzymie na przełomie lat 40 - 50-tych dużej grupy chrześcijan.

     B Żył w pierwszej połowie I wieku. Pochodził z Samarii i był niewolnikiem wyzwolonym przez cesarza Tyberiusza. Jako wyzwoleniec pracował w kancelarii cesarskiej i wkrótce awansował do roli dworskiego kronikarza. Juliusz Afrykański, pierwszy kronikarz chrześcijański, mówiąc o śmierci Chrystusa i ciemnościach, które wtedy nastąpiły, odwołuje się do kroniki Thallosa. Otóż Juliusz Afrykański tak pisze: "Ciemności te w trzeciej księdze swego dzieła Thallos nazwał zaćmieniem słońca, ale, jak mi się wydaje, niesłusznie". Co z tej wzmianki wynika? Po pierwsze, że Juliusz znał dzieło Thallosa. Sprzeciwił się naturalistycznej interpretacji ciemności zalegających Jerozolimę w czasie śmierci Chrystusa, którą to właśnie interpretację proponował poganin Thallos. Następnie wynika z tego, że Thallos musiał znać ewangeliczny opis Męki Pańskiej. A skoro Thalos znał ewangeliczny opis Męki Pańskiej, to znaczy, że już około roku 50 a więc 17 lat po śmierci Zbawiciela, Ewangelia Męki rozpowszechniana była w Rzymie. Poprzez Thallosa Samarytanina zbliżamy się więc do Jezusa o całe pół wieku, ponieważ około 50 roku opowiadanie o Męce Jezusa jest obecne w środowisku pogańskiego Rzymu. Słusznie wtedy Thallos Samarytanin uchodzić może za najwcześniejszego niechrześcijańskiego świadka historycznego istnienia Pana.

     Pozostają nam do omówienia jeszcze dwa świadectwa niechrześcijańskie pochodzące z kręgu kultury judaistycznej. Najpierw B (31 - 101). Mieszkał także trzydzieści lat w Rzymie i bez wątpienia znał chrześcijaństwo. W swoim dziele "Antiquitates" (Starożytność) dwukrotnie wspomina o Jezusie. Najpierw w księdze 18 mówi o skazaniu Jezusa na śmierć przez Piłata. Świadectwo to jest tak pozytywne, że przez niektórych jest kwestionowane. Wydaje się, że Żyd, który nie był chrześcijaninem nie mógł pisać o Jezusie, że był Mesjaszem i trzeciego dnia po śmierci zjawił się znów żywy jak to przepowiedzieli prorocy. Najbardziej wiarygodną opinią jest przyjęcie dodatkowej interpretacji dokonanej przez kopistę. Potwierdzeniem tej tezy jest wzmianka o Chrystusie w 20 księdze rozdz. 9. Opisuje tam Flawiusz samowolne skazanie przez Sanhedryn Jakuba, brata zwanego Chrystusem. Jeśli Flawiusz wprowadza nową postać i objaśniają inną osobą, to wynika stąd jasny wniosek, że musiał o Jezusie wcześniej już wzmiankować. Flawiusz przedstawia Jezusa jako mędrca i nauczyciela prawdziwej mądrości. Stąd tak bardzo różni się to świadectwo od innego, pochodzącego z tradycji rabinistycznej - Talmudu, gdzie o Jezusie mówi się z pogardą. Wypowiedzi te, chociaż świadczą o żydowskiej świadomości istnienia Jezusa, są jednak tak obraźliwe i niepoważne, że zajmowanie się nimi uwłaczałoby godności czytelników.

     Na koniec możemy jeszcze dodać świadectwo pogańskie Celsusa, którego znamy z polemiki prowadzonej przez Orygenesa. Celsus, chociaż na piśmie zdecydowanie zwalcza chrześcijaństwo, nie podważa tego, co jest najważniejsze - historyczności osoby Jezusa. Trzeba powiedzieć, że nikt w tamtym okresie takiej wątpliwości nie miał. Sprawa historycznego istnienia Jezusa była dla wszystkich oczywista. Zresztą i dzisiaj jest oczywista poza niektórymi wyjątkami z szkół marksistowskich. Te wzmianki, o których mówiliśmy, pochodzą ze środowiska pogańskiego i żydowskiego. Dobrze jest mieć świadomość o ich istnieniu. Jednak nie na nich budujemy naszą wiedzę o Jezusie. W naszym poszukiwaniu wiadomości o Jezusie musimy zwrócić się przede wszystkim do tych, którzy w Niego uwierzyli, a więc byli najwiarygodniejszymi świadkami Jego życia. Przez nich znamy Go najpełniej, a zebrane przez nich świadectwa mają tak wielki ciężar gatunkowy, że całe wieki krytyki nie zdołały ich podważyć. O tych świadectwach będzie mowa w następnej katechezie.
 

ks. Edward Janikowski TChr



http://adonai.pl/graph/milujcie.gif
nr 11-12/1998
 

Jezus z Nazaretu. Od chrztu w Jordanie do Przemienienia

Jezus z Nazaretu. Od chrztu w Jordanie do Przemienienia

Benedykt XVI

Książka napisana przyjaznym dla Czytelnika językiem, dotyczy fundamentu wiary każdego chrześcijanina - osoby Jezusa Chrystusa. W rzeczywistości zagubienia współczesnego świata, Benedykt XVI z niezwykłą siłą ukazuje współczesnemu człowiekowi kim naprawdę był i jest Jezus Chrystus jako człowiek, Syn Boży i Zbawiciel

 

 

 

Historyczne istnienie Jezusa cz. II

     W poprzedniej katechezie zaznaczyliśmy, że wiadomości o historycznym istnieniu Jezusa musimy szukać przede wszystkim w literaturze chrześcijańskiej. W naszym poszukiwaniu informacji o Jezusie musimy zwrócić się przede wszystkim do tych, którzy byli naocznymi świadkami Jego życia. Opowiadania naocznych świadków wydarzeń z życia Jezusa znajdują się w Pismach Nowego Testamentu, a przede wszystkim w Ewangeliach. Najpierw trzeba nam odpowiedzieć na pytanie, jaką wartość historyczną posiadają te dzieła. Musimy więc sprawdzić wiarygodność historyczną tych dokumentów. Wiemy, że Ewangelie w pierwszym rzędzie są źródłem prawd religijnych, w opisie faktów historycznych uwypuklają przede wszystkim religijny sens tych wydarzeń. Ewangelie nie podają pełnej historii życia Jezusa. Stanowią jednak najbardziej bezpośredni, historycznie wiarygodny dokument pisany o Jezusie Chrystusie. To właśnie dzięki Ewangeliom została nam przekazana historyczna prawda o Jezusie. Autorzy Ewangelii wyrażają przekonania własne, osobistą pewność, która wynika z wydarzeń, których byli świadkami. Nowotestamentowe opisy życia i nauczania Jezusa były utrwalane przez ludzi, którzy albo sami byli naocznymi świadkami, albo przekazali relację innych świadków.

     Czy historyczny Jezus jest dostępny naukowym badaniom? Czy w ewangelicznym obrazie-Jezusa są elementy autentycznie historyczne? Wreszcie, czy Ewangelie są dziełem anonimowym, czy też widać w nich rękę i myśl przewodnią autora poszczególnych Ewangelii? Są to pytania, kwestie, nad którymi chcemy się teraz zastanowić.

     Zacznijmy od autentyczności, czyli od problemu autorstwa Ewangelii. Posiadamy bardzo wiele znaczących świadectw, które mówią o tym, że autorami Ewangelii są apostołowie Mateusz i Jan oraz uczniowie apostolscy Marek i Łukasz. Zwrócę uwagę jedynie na najcenniejsze świadectwa, a więc na najstarsze i cieszące się dużym autorytetem ówczesnego środowiska.

     Na pierwszym miejscu wypada zauważyć cenne świadectwo historyka biskupa Euzebiusza z Cezarei (263 - 339), autora wielu pism apologetycznych, biblijnych i dogmatycznych. Jego dzieło Historia Kościoła w dziesięciu księgach jest pierwszym opracowaniem dziejów Kościoła od jego założenia do 324 r. W dziele tym znajdujemy stwierdzenie Euzebiusza, że według znanej mu trzywiekowej tradycji od Orygenesa do Papiasza sacra evangeliorum quadriga (cztery święte Ewangelie) pochodzą od apostołów Mateusza i Jana oraz uczniów apostolskich Marka i Łukasza. Wynika z tego, że św. Euzebiusz miał dostęp do świadectw pochodzących z trzeciego, drugiego i pierwszego wieku.

Również Orygenes (185 - 254) daje komentarze do poszczególnych Ewangelii. W swoich dziełach przytacza bardzo liczne cytaty z Ewangelii zaznaczając zawsze, z której Ewangelii są wzięte. W ten sposób daje dowód swej świadomości o autorach Ewangelii. Cytatów tych jest bardzo wiele. Dla tych, którzy lubią dokładne liczby, podaję, że 9.231. Także Tertulian († 220) i Klemens Aleksandryjski († 215) nie tylko dają dowód, że znają Ewangelie, że wyrażają osobiste przekonanie, ale powołują się na tradycję pierwotną w Kościele.

     Najwybitniejszym świadkiem starożytności chrześcijańskiej jest św. Ireneusz (f 202). Pochodził z Azji, był uczniem Polikarpa, biskupa Smyrny (ok. 150), ucznia św. Jana. W swoim głównym dziele Adversus haeresis pisze: "Mateusz wśród Żydów w ich własnym języku napisał Ewangelię, gdy Piotr i Paweł w Rzymie Ewangelię głosili i Kościół zakładali. Po ich odejściu Marek, uczeń i tłumacz Piotrowy, podał nam także na piśmie, co Piotr głosił. Podobnie Łukasz, towarzysz Pawła, napisał Ewangelię głoszoną przez niego. W końcu i Jan, uczeń Pana, na piersiach którego spoczywał, napisał również Ewangelię przebywając w Efezie w Azji". To świadectwo z drugiej połowy II wieku, pochodzące od kogoś znającego całą tradycję Kościoła Wschodniego i Zachodniego, docierające do czasów apostolskich jest bardzo ważne.

     Jeszcze starsze jest świadectwo św. Justyna († 165). Przytacza on w swych dziełach tak wiele tekstów ewangelicznych, że można by odtworzyć z jego cytatów Ewangelię św. Jana.

     Najstarsze świadectwo dotyczące autorstwa Ewangelii pochodzi od Papiasza. Papiasz, biskup w Annapolis we Frygii, był uczniem św. Jana. Około roku 125 napisał dzieło Wykład mów pana, które zachowało się tylko we fragmentach cytowanych przez innych autorów. M. in. zawierało ono twierdzenia: "Marek - jako uczeń Piotra - spisał starannie z pamięci mowy i czyny Pana, ale nie według ich kolejności. Mateusz w narzeczu hebrajskim uporządkował logie Pana i każdy je tłumaczył, jak umiał".

     Widzimy, że wszyscy mówią jakby zgodnym chórem, mimo, że w różnym czasie i w różnych miejscach. Ta zgodność jest bardzo pouczająca, bo daje nam pewność co do autorstwa Ewangelii.

     Posiadamy również dokumenty pochodzące z I wieku jak: Didache, list Barnaby, list Klemensa Rzymskiego, listy św. Ignacego i list Poli-karpa, które cytują teksty Ewangelii, przez co wskazują na wcześniejsze istnienie Ewangelii. Według współczesnych ustaleń, Didache pochodzi z drugiej połowy I wieku, a więc jest prawie współczesne Ewangeliom.

     Jakie wynikają z tych wszystkich źródeł wnioski?

     Już w drugiej połowie I wieku były znane w Kościele cztery Ewangelie jako dzieła apostolskie. Świadkami są ludzie o wysokiej wiedzy i zmyśle krytycznym, a ponadto ludzie o wysokich kwalifikacjach etycznych. Jak słusznie zauważa ksiądz Kapeć, profesor Katolickiego Uni-" wersytetu Lubelskiego, "występują oni niejako osoby prywatne, ale jako przedstawiciele różnych gmin i prowincji kościelnych w ówczesnym świecie cywilizowanym. Składają zeznania publiczne w imieniu całego Kościoła". Widać więc wyraźnie, że od początku istniała w Kościele świadomość, że autorami czterech Ewangelii byli dwaj apostołowie Mateusz i Jan oraz dwaj uczniowie apostolscy Marek i Łukasz - a więc ci, którzy byli naocznymi świadkami wydarzeń z życia Jezusa. Marek w swej Ewangelii przedstawia wydarzenia na podstawie relacji usłyszanej od samego św. Piotra. Był przecież jego uczniem. Natomiast Łukasz, uczeń św. Pawła, relacjonuje nie tylko to, co usłyszał od św. Pawła, ale jak sam zaznacza na początku swej Ewangelii: "Wielu już starało się ułożyć opowiadanie o zdarzeniach, które się dokonały pośród nas, tak jak nam je przekazali ci, którzy od początku byli naocznymi świadkami i sługami słowa. Postanowiłem więc i ja zbadać dokładnie wszystko od pierwszych chwil i opisać ci po kolei, dostojny Teofilu, abyś się mógł przekonać o całkowitej pewności nauk, których ci udzielono" (Łk 1, 1-4).

     Istnieją nie tylko świadectwa zewnętrzne, w stosunku do Ewangelii, potwierdzające autorstwo Mateusza, Jana oraz Marka i Łukasza. Możemy także z uważnej lektury Ewangelii wydobyć jej cechy charakterystyczne wskazujące na poszczególnego autora. Rzecz ma się podobnie jak z oglądaniem obrazu lub słuchaniem muzyki. Znawca sztuki jest w stanie precyzyjnie określić z jakiego okresu dany obraz pochodzi, z jakiej szkoły, a nawet - po wnikliwej analizie i porównaniu różnych szczegółów - podać jego twórcę. Także nikt, kto chociaż trochę zna się na muzyce, słuchając nawet nieznanych utworów Chopina, nie powie, że jest to Mozart albo Strawiński. Bez wątpienia rozpozna Chopina.

     Również poszczególne Ewangelie posiadają swoje charakterystyczne cechy wskazujące na konkretnego autora. Tak np. Ewangelia św. Mateusza posiada wybitnie palestyński i żydowski charakter. Zaczyna się od Abrahama, Ojca narodu żydowskiego. Działalność Jezusa ukazywana jest jako wypełnienie proroctw. Autor stosuje judaistyczny sposób dowodzenia przez cytowanie Starego Testamentu (70 razy). Całość Ewangelii jest tak pisana, aby najlepiej trafiała do czytelników palestyńskich i żydowskich. Również pewne szczegóły wskazują wprost na autora, który był poborcą podatkowym. Dlatego w jego Ewangelii jest mowa o podatku na Świątynię, o specjalnej monecie używanej przy podatku dla Cezara. Widać u autora znajomość tego zagadnienia. Zauważamy również dokładną znajomość topografii miasta Kafarnaum i okolic, gdzie właśnie Mateusz pracował jako celnik. Ponieważ autor Ewangelii jest naocznym świadkiem wydarzeń związanych z życiem Jezusa, dlatego jego relacja wynika z osobistej obserwacji.

     Podobnie jest z Ewangelią św. Jana. Tę Ewangelię pisał ktoś, kto stał pod krzyżem, gdy jeden z żołnierzy przebił włócznią bok Jezusa. Jemu poleca Jezus przed śmiercią swoją Matkę. Opisy w Ewangelii Jana zawierają wiele drobnych szczegółów, które mógł znać tylko naoczny świadek. Zresztą św. Jan sam pisze: "Zaświadcza to ten, który widział, a świadectwo jego jest prawdziwe" (J 19,35).

     Z kolei Ewangelia św. Marka wyróżnia się stylem podobnym do Listów św. Piotra. Zaczyna się od chwili powołania św. Piotra. Dokładnie kreśli jego sylwetkę, nie pomijając szczegółów przedstawiających go w niekorzystnym świetle - Piotr jest porywczy, słaby. Św. Marek był uczniem Piotra, więc przekazywał to, co od niego usłyszał. Ewangelia ta przeznaczona jest dla czytelników, którzy nie znali zwyczajów żydowskich ani Starego Testamentu. Dlatego św. Marek tłumaczy wyrazy aramejskie, zwyczaje żydowskie, jak np. oczyszczenia rytualne a nawet uroczystość Paschy.

     Jeszcie inny styl i charakter posiada Ewangelia św. Łukasza. Widać u niego zależność od św. Pawła. Porównując Listy św. Pawła z trzecią Ewangelią, można dostrzec wspólne myśli i sposoby relacji. W nauczaniu św. Pawła na pierwszy plan wysuwa się powszechne zbawienie. Podobnie u św. Łukasza. Również opis ustanowienia Eucharystii jest zbieżny u obu świętych.

     Te wszystkie świadectwa wewnętrzne wyraźnie potwierdzają to, co dowiadujemy się ze świadectw zewnętrznych mówiących o autorach Ewangelii.

     Rozważyliśmy więc odpowiedź na jedno z pytań postawionych na początku.

     Ewangelie nie sąjakimś dziełem anonimowym. Zamiast anonimowych przekazicieli Tradycji, zbieraczy i kompilatorów odkrywamy prawdziwych, konkretnych, indywidualnych pisarzy. Są nimi apostołowie Mateusz i Jan oraz dwaj uczniowie apostolscy: Marek - uczeń św. Piotra i Łukasz - uczeń św. Pawła.

     Na końcu wypada, chociaż pokrótce, wyjaśnić, w jaki sposób powstały Ewangelie. Wiemy, że autorami są ewangeliści, nie należy jednak tego tak rozumieć, jakoby całość pochodziła tylko od tych autorów. Pamiętamy, że każda księga biblijna jest cała od Boga i cała jest Słowem Boga, a jednocześnie cała jest od ludzkiego autora. Według nauczania Kościoła przyjmuje się trzy okresy powstawania Ewangelii.

     Najpierw Jezus wybrał upatrzonych uczniów, którym przekazywał swoją naukę i którzy od początku byli świadkami wydarzeń związanych z Nim. Stąd mogli oni wiarogodnie o tym świadczyć. Drugi etap to dawanie świadectwa o Jezusie. Przekazywali Jego naukę, ale przede wszystkim mówili o Jego czynach, głosząc fakty zbawczej śmierci krzyżowej i zmartwychwstania. Po zmartwychwstaniu, gdy jawne stało się Jego bóstwo, lepiej zrozumieli wszystkie wydarzenia i nauki Jezusa. Głosili więc Jezusa z pełnym przekonaniem, z głęboką wiarą. Fakty przekazywali z pełniejszym zrozumieniem dzięki temu, że byli świadkami ukazywania się Chrystusa Zmartwychwstałego i zostali oświeceni światłem Ducha Prawdy. Głosili tę naukę zgodnie z potrzebami danego środowiska: "Grekom i barbarzyńcom, mądrym i niemądrym" (Dz 1, 14 i 1 Kor 9,17-23). Już w tym okresie widać rozmaite sposoby przekazywania tych samych faktów i nauk. W trzecim etapie wielu stara się to ustne przekazywanie ułożyć w formie pisemnej. I tak powstają pierwsze zapiski z których korzystają również autorzy natchnieni pisząc cztery Ewangelie na pożytek świeżo założonych gmin chrześcijańskich. Nadawali im formę literacką, która odpowiadała celowi, jaki każdy z nich chciał osiągnąć. A celem tym było przekonanie czytelników o pewności wydarzeń zbawczych, że Jezus będąc prawdziwym człowiekiem jest równocześnie prawdziwym Bogiem, że przecierpiał okrutną mękę i rzeczywiście umarł i zmartwychwstał dla nas i dla naszego zbawienia.
 

ks. Edward Janikowski TChr



http://adonai.pl/graph/milujcie.gif
nr 1-2/1999

Wiarygodność Ewangelii

     Ostatnim zagadnieniem dotyczącym źródeł historycznego poznania postaci Jezusa jest kwestia wiarygodności Ewangelii. Czy Ewangelie, oprócz historii zbawienia, przekazują nam fakty historyczne?

     Wartość historyczna każdego dokumentu pisanego zależy od czasu, kiedy ten dokument został zredagowany i od kwalifikacji jego autora. Wiemy, że autorzy Ewangelii byli naocznymi świadkami tych wydarzeń, które spisali, oraz odznaczali się wysokimi kwalifikacjami etycznymi. Dlatego nie ma żadnych podstaw do twierdzenia, że chcieli wprowadzić czytelników w błąd.

     Są jednak tacy, którzy uważają, że autorzy w ogóle nie zamierzali opisywać wydarzeń historycznych, ale przekazali jedynie swoją wiarę w Jezusa Chrystusa. Owszem, przekazali również swoją wiarę, ale ta wiara była wynikiem przeżytych konkretnych faktów, wydarzeń. Ewangeliczne świadectwa o Jezusie są świadectwami ludzi, którzy wierzyli w Jezusa jako Chrystusa i Pana, którzy pokładali nadzieję w Nim jako Zbawicielu, czcili Go i kochali jako Boga. Nikt nie może oskarżać ich o ukrywanie swoich intencji. Oni wprost zaznaczają, że chcą przekazać nie tylko fakty, ale pragną dać świadectwo o swojej wierze, do której chcieliby również przygotować, przysposobić swoich czytelników. Inaczej mówiąc, zdając sobie sprawę z posiadania wielkiego dobra, jakim jest świadomość, że Panem ich życia jest Chrystus objawiający się im jako nieskończona miłość. To dobro, czyli świadomość faktu miłości Boga do człowieka chcą przekazać także innym. Tak np. św. Marek wprost zaznacza Początek Ewangelii o Jezusie Chrystusie, Synu Bożym. Natomiast św. Łukasz pisze: abyś mógł się przekonać o całkowitej pewności nauk, których ci udzielono, a św. Jan tak kończy swoją Ewangelię: To zaś zapisano [chodzi o wydarzenia], abyście uwierzyli, że Jezus jest Mesjaszem, Synem Bożym, i abyście wierząc mieli życie w Imię Jego. To jest główny cel Ewangelii - przekazać wiarę w Jezusa Chrystusa. Jest to wiara wynikająca z faktu historycznego istnienia Jezusa a nie z jakiejś ideologii. Ewangeliści chcą, na podstawie opisu faktów, przekonać nas, abyśmy mogli uwierzyć tak, jak oni uwierzyli. A więc cel Apostołów był jasny i wyraźnie w Ewangeliach zaznaczony. Słuchacze mają uwierzyć w oparciu o opisane fakty. Przypatrzmy się, w jaki sposób chcą ten cel osiągnąć.

     Św. Łukasz (1, 1-3) tak zaczyna swoją Ewangelię: "Wielu już starało się ułożyć opowiadanie o zdarzeniach, które się dokonały pośród nas, tak jak nam je przekazali ci, którzy od początku byli naocznymi świadkami i sługami słowa. Postanowiłem więc i ja zbadać dokładnie wszystko od pierwszych chwil i opisać ci po kolei, dostojny Teofilu".

     W innym miejscu św. Łukasz daje szczegółowy kontekst historyczny wydarzenia zbawczego związanego ze św. Janem Chrzcicielem: "Było to w piętnastym roku rządów Tyberiusza Cezara. Gdy Poncjusz Piłat był namiestnikiem Judei, Herod tetrarchą Galilei, brat jego Filip tetrarchą Iturei i kraju Trachonu, Lizaniasz tetrarchą Abileny; za najwyższych kapłanów Annasza i Kajfasza skierowane zostało słowo Boże do Jana, syna Zachariasza, na pustyni" (Łk 3, 1-2). Tak więc Łukasz opisuje nie tylko samo wydarzenie zbawcze, ale podaje bardzo szeroki kontekst historyczny.

     Również św. Jan wyraźnie w Ewangelii zaznacza: "Zaświadcza to ten, który widział, a świadectwo jego jest prawdziwe. On wie, że mówi prawdę, abyście i wy uwierzyli" (J 19, 35). Można powiedzieć, że przez przekazanie świadectwa o wydarzeniach, które działy się na ich oczach, chcą dzielić się również swoją wiarą, aby i słuchacze mogli uwierzyć. Nie jest to więc ideologia, która ma przekonać do jakiejś racji, ale głoszona prawda o Bogu objawiającym się w historii z miłości do człowieka.

     Spójrzmy również na inne teksty Nowego Testamentu. Św. Piotr w drugim liście (1,16) zaznacza: "Nie za wymyślonymi bowiem mitami postępowaliśmy wtedy, gdy daliśmy wam poznać moc i przyjście Pana naszego, Jezusa Chrystusa, ale jako naoczni świadkowie Jego wielkości". Także św. Jan w pierwszym liście (1,3) podkreśla: "oznajmiamy wam, cośmy ujrzeli i usłyszeli, abyście i wy mieli współuczestnictwo z nami. A mieć z nami współuczestnictwo znaczy: mieć je z Ojcem i z Jego Synem, Jezusem Chrystusem".

     Należy zauważyć, że jak z jednej strony Ewangelista opisywał poszczególne fakty i mowy Jezusa z wyraźnym podkładem historycznym, tak z drugiej podporządkowywał on je wyraźnie określonemu celowi. A celem tym, przypominam jeszcze raz, było "abyście i wy uwierzyli".

     Mało tego, że Apostołowie powołują się na wydarzenia, których sami byli uczestnikami lub naocznymi świadkami, ale odwołują się do świadomości i znajomości tych faktów przez tych, do których przemawiają. A byli przecież nie tylko życzliwi słuchacze. Byli także obojętni a nawet wrogo usposobieni. Wiadomo, co znaczy przemawiać do szerszego grona słuchaczy, którzy mogą zweryfikować zgodność słów z faktami. F.F. Bruce, profesor krytyki biblijnej i egzegezy Uniwersytetu w Manchesterze, mówiąc na temat znaczenia napisów Nowego Testamentu jako pierwszorzędnego źródła historycznego, tak pisze: "Pierwsi głosiciele stawali nie tylko przed przyjacielskimi naocznymi świadkami. Byli też inni, o wiele gorzej usposobieni, którzy również dobrze znali główne fakty posługi i śmierci Jezusa. Uczniowie nie mogli sobie pozwolić na ryzyko niedokładności (nie mówiąc już o manipulowaniu faktami), które natychmiast byłyby rozpoznane przez tych, którzy tylko na to czekali. Z drugiej strony, jednym z głównych punktów orędzia apostolskiego jest przekonujące odwoływanie się do wiedzy słuchaczy. Apostołowie nie tylko mówili: "My jesteśmy świadkami tego", lecz także powoływali się na wiedzę słuchaczy mówiąc: "o czym sami wiecie" (Dz 2, 22). Gdyby istniała jakakolwiek tendencja do odejścia od faktów, obecności wrogich świadków wśród słuchaczy przyczyniłaby się do dokładnej jej korekty."

     Popatrzmy, jak to relacjonują Dzieje Apostolskie. Oskarżony św. Paweł staje przed Agryppą i wygłasza mowę obronną. Przedstawia wydarzenia związane z Jezusem i historię swego powołania na apostoła pod Damaszkiem. Od wiersza 24 czytamy: "«Tracisz rozum, Pawle - zawołał głośno Festus, gdy on tak się bronił - wielka nauka doprowadza cię do utraty rozsądku". "Nie tracę rozumu, dostojny Festusie - odpowiedział Paweł - lecz słowa, które mówię, są prawdziwe i przemyślane. Zna te sprawy król, do którego śmiało mówię. Jestem przekonany, że nic z nich nie jest mu obce. Nie działo się to bowiem w jakimś zapadłym kącie.»" (Dz 26, 24-26).

     Trzeba pamiętać, że tradycja, gdy została uformowana, i nauczanie o tych wydarzeniach szeroko rozpowszechnione, żyli wśród naocznyc...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin