1893. Róża.doc

(48 KB) Pobierz
WIERSZE

WIERSZE

 

William Butler Yeats

 

Róża 1893r.


Róża świata (The Rose of the World)
Róża pokoju (The Rose of Peace)
Innisfree, wyspa na jeziorze (The Lake Island Innisfree)
Kołysanka (A Cradle Song)
Żałość miłości (The Pity of Love)
Smutek miłości (The Sorrow of Love)
Kiedy już siwa twa głowa (When You Are Old)
Białe ptaki (The White Birds)

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Róża Świata

 

Kto to wyśnił, że piękno jako sen uchodzi?

To dla warg tych czerwonych, smutnej dumnej twarzy

-- Smutnej, bo już się żaden nowy cud nie zdarzy --

Troja płonęła na wysokim żałobnym stosie,

A z rodziny Usnecha wyginęli młodzi.

 

Z tym światem pełnym udręk wszyscy przemijamy,

Pośród wielu dusz ludzkich, co jak blade tonie

Chwieją się, by odpłynąć w zimowej pogoni,

Pod niebem rozpienionym mnogimi gwiazdami

-- To wszystko żyje w jej twarzy samotnej.

 

Skłońcie się, archanioły, w swych sferach zamglonych,

Bo zanim nastaliście, a serca zabiły

Ktoś stał przy tronie Boga, dobry i bez siły;

Jego świat miał być traktem dla jej stóp strudzonych,

Traktem trawiastym, miłym.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Róża Pokoju

 

Zapomniałby Michał Archanioł,

Gdy się potyka Piekło z Niebem,

Że miecze dokoła szczękają,

Gdyby z Niebios spojrzał na ciebie.

 

Już nie myśląc o wojnach Bożych

Opuściłby Niebios zagrodę,

By z gwiazd utkać i włożyć

Diadem na twoją głowę.

 

A ludzkość widząc, jak się schyla,

Jak lśnisz gwiazdami rozświetlona,

Do Boga wreszcie by wróciła

Przez ścieżki proste prowadzona.

 

Bóg widząc dobro rzeczy wszystkich

Walk by nakazał zaprzestanie,

Różowy pokój by się ziścił,

Nieba i Piekła pojednanie.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Innisfree, wyspa na jeziorze

 

Wstanę teraz, by pójść ku wyspie Inisfree,

Chatka z gliny i łóz na środku wyspy stanie:

W dziewięciu rzędach groch i ul, i pszczoły, i

Mieszkanie będę miał na pełnej pszczół polanie.

 

I znajdę spokój tam, gdzie świerszczy śpiewny gwar,

Spokój z poranka mgieł powoli spłynie w końcu;

Północ tam zawsze lśni, błyszczy południa żar,

A purpurowy zmierzch pełen jest skrzydeł dzwońcow.

 

Wstanę teraz, by pójść, bo słyszę fali głos,

Choć plusk, gdy liże brzeg, ledwie się wsącza w ciszę;

Jezdni pod stopą bruk, chodnik czy asfalt szos,

Słyszę go w dzień i noc, na serca dnie go słyszę.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Kołysanka

 

Nad twą poduszką, mój miły,

Aniołów gromada skrzydlata.

Już im się trochę znudziły

Jęki umarłych w zaświatach.

 

Bóg ma uśmiech na twarzy,

Spoglądając na ciebie.

Nawet Siedmiu Żeglarzy

Świeci jaśniej na niebie.

 

Całuję twe drobne usteczka,

Lecz wzdycham przy tym żałośnie.

Zabraknie mi ciebie, syneczku,

Kiedy mi wreszcie dorośniesz.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Żałość miłości

 

Żałość, której nic nie wypowie,

W sercu miłości się kryje:

Na gościńcach, na rynkach - ludzi mrowie,

Chmury na niebie niczyje,

Zimne wichry jesieni, łomoczące

I w drzwi, i w okna, i w ściany

Wody szare, pośród drzew płynące -

Grożą głowie umiłowanej.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Smutek miłości

 

Pod okapami strzech wróble świergoty,

Niebo brzemienne blaskiem srebrzystych promieni,

Śpiew liści w drżeniu drzew jesienią złotych

Zgłuszyły stary płacz znużonej ziemi.

 

I wtedy przyszłaś ty, z czerwienią warg bolesnych,

A razem z tobą wszystkie łzy całego świata,

Wszystkie trudy okrętów z jego mórz bezkresnych,

Jego nieprzeliczone, udręczone lata.

 

I oto pod strzechami ptaszęce świergoty,

Przepych srebrnego blasku, gwiaździstych promieni,

Śpiew liści w drżeniu drzew jesienią złotych

Napełniły się starym płaczem biednej ziemi.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Kiedy już siwa twa głowa

 

Kiedy już siwa twa głowa, osnuta snem, zamyśleniem,

Pochyli się nad kominkiem, weź w ręce tę książkę i czytaj,

Czytaj powoli i wspomnij, jak uśmiech twój niegdyś rozkwitał,

I wspomnij, jakim głębokim oczy mroczyły się cieniem.

 

I wspomnij jak wielu kochało uśmiech łagodny i jasny,

Kochało -- szczerze lub złudnie -- czar, co radość twą zdobił,

Lecz jeden człowiek miłował duszę wędrowną w tobie,

I wtedy miłował najbardziej, gdy w smutku twe oczy gasły.

 

Schylając się tak, schylając nad tlejącym ogniskiem,

Pomyśl, trochę ze smutkiem, o tym, jak miłość odeszła.

Czy odleciała na skrzydłach, by w górach wysokich zamieszkać,

Czy moze twarz swą ukryła w gwiazd zamieci srebrzystej.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Białe ptaki

 

O, być z tobą wraz, ukochana,

    białym ptakiem na morskiej kipieli!

Męczy nas blask meteoru,

    co, nim zgaśnie, płomieniem strzelił.

Płomień gwiazdy błękitnej zmierzchu,

    zawieszonej na nieba krawędzi,

Budzi smutek w sercach, najmilsza,

    którego nic nie odpędzi.

 

Znużenie śle lilia i róża,

    marzycielki rosą okryte.

Ukochana, nie śnij o blasku

    gwiazdy barwionej błękitem

Ni o płomieniu, którym

    spadający meteor strzelił.

Chciałbym się stać wraz z tobą

    białym ptakiem na morskiej kipieli!

 

Spokoju nie dają mi wyspy,

    rozliczne wybrzeża Danajów,

Gdzie czas zapomniałby o nas,

    gdzie troski nie docierają.

Tam, z dala od róży i lilii,

    płomień tknąć by się nie ośmielił,

Ukochana, dwóch białych ptaków

    unoszonych na morskiej kipieli.

 

 

 

 

 

 

 

Z:

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin