AG_modern.pdf

(120 KB) Pobierz
Modern Polish
1
Antonina Grybosiowa
Modern Polish?
Takiego „terminu” użył żartobliwie jeden z komentatorów Informatora
Ekonomicznego, audycji codziennej w radiowej „Trójce”. Omawiał on nowy system
korzystania z usług bankowych w domu, czyli home banking . Powiedziałabym, że uwaga
metajęzykowa: „ home banking , jak to się dziś nazywa w modern Polish , ujmuje trafnie
współczesną sytuację języka polskiego i wyraża jej ocenę, dokonaną przez dziennikarza.
Przez jego usta przemawia postawa: śmiejmy się z samych siebie, ale tak właśnie jest, tak do
nas mówią/piszą i chcąc niechcąc powinniśmy ten przekaz rozumieć (aprobować?).
Wypada rozumieć, co znaczy skimming ‘kradzież z karty kredytowej’, siding
‘ocieplająca budynki okładzina’, fixing ‘operacja giełdowa’, billing ‘wydruk rozmów
telefonicznych’ itp., itd. Ledwie wyjdzie się z domu na pocztę, do banku, do urzędu czy na
zakupy, usłyszy się natychmiast modern Polish . Angielskiemu leksemowi modern odpowiada
polski leksem nowoczesny, słowo-klucz współczesnej wizji członka społeczeństwa. Jakie
teksty są wobec tego i w tym rozumieniu nowoczesne? Teksty użytkowe – przede wszystkim:
reklamy, instrukcje obsługi, formularze urzędowe, ale także medialne omówienia tego typu
tekstów, które znacznie rozszerzają zasięg odbiorców modern Polish.
Oprócz angielskiego, indywidualnego określenia takiej polszczyzny, z jaką stykamy
się na co dzień, pojawia się termin bardziej serio: polszczyzna użytkowa, tj. taka oficjalna
wersja języka, którą pisze się wymienione dla przykładu teksty. Polszczyzna taka związana
jest obecnie z angielszczyzną użytkową.
Jak ocenić to zjawisko? Językoznawcy są na ogół co do tego zgodni. Nasz ojczysty
język ulega rosnącemu wpływowi angielszczyzny amerykańskiej. Dzieli ich dopiero kwestia
zasadności ochrony prawnej polszczyzny w obiegu oficjalnym, skuteczności uchwalonej w
tym celu ustawy. Zanim jednak poświęcimy zróżnicowanej na ten temat opinii kilka zdań,
zwróćmy uwagę na trzy charakterystyczne wypowiedzi wielkich humanistów, które w
ostatnich miesiącach opublikowały czasopisma drukujące teksty społeczno-kulturalne, tj.
„Polityka” i „Gazeta Wyborcza”.
Pierwszy chronologicznie wypowiadał się Czesław Miłosz. Tuż przed Bożym
Narodzeniem 1999 roku wygłosił on we Francuskim Instytucie Spraw Międzynarodowych na
konferencji poświęconej paryskiej „Kulturze” i jej redaktorowi Jerzemu Giedroyciowi
przemówienie O tożsamości . Przedrukowała je 24-26 grudnia „Gazeta Wyborcza”.
2
Miłosz pisze:
Każde z dwóch imperiów, sowieckie i hitlerowskie, próbowało narzucić Europie
swój język, ale ani niemiecki, ani rosyjski nie stały się nową lingua franca. [...]
Dzisiaj o całkowicie nowej sytuacji przesądza wspólny język, następca łaciny i
francuskiego, angielski jako lingua franca Europy oraz film i telewizja [...].
Każdy kraj z osobna jest wystawiony na wpływy amerykańskiej kultury masowej
[...] mocą niespodziewanego paradoksu Hollywood staje się stolicą świata.
Z przytoczonych fragmentów niezwykle trafnej i głębokiej analizy sytuacji, w jakiej
znalazły się języki narodowe wschodniej („gorszej”) części Europy, wynika niezbicie, że
angielski jako lingua franca ogarnia przede wszystkim sfery kultury masowej. Co oznacza
termin lingua franca i jaki ma do niej stosunek pisarz, poeta, wyrosły z wielu kultur, obywatel
świata?
Odpowiednie hasło w Słowniku wyrazów obcych i zwrotów obcojęzycznych
Władysława Kopalińskiego (wyd. XX, Warszawa 1990) zawiera informację o etymologii
terminu. Lingua franca to międzynarodowa gwara, złożona z elementów języka włoskiego,
francuskiego, hiszpańskiego, nowogreckiego i arabskiego, używana (zwłaszcza w
średniowieczu) w portach Morza Śródziemnego; [...] żargon, używany jako środek
porozumienia się na obszarach wielojęzycznych, [...] przenośnie wspó1ny język. Czy
można sądzić, że termin lingua franca rozumie Czesław Miłosz tylko neutralnie, przenośnie?
Przekonanie o jego erudycji, czyli świadomości negatywnej waloryzacji terminu (w
średniowieczu), którą zdradzają synonimy gwara (portowa), pidgin (gwara portowa na
Dalekim Wschodzie), żargon, na to nie pozwala.
W ustach humanisty lingua franca oznacza chyba rodzaj żargonu, używanego dziś nie
w portach Morza Śródziemnego czy Dalekiego Wschodu, ale w kulturze masowej
współczesnej Europy, żargonu wspólnego krajom europejskim, ale jednak żargonu. Prowadzi
to do wniosku, że Miłosz stwierdza istnienie nowej lingua franca wprawdzie jako następczyni
wcześniejszych języków wspólnych łaciny i francuskiego, ale jakże funkcjonalnie odmiennej!
Jest bowiem ona językiem kultury masowej, m.in. hollywoodzkiego kina niosącego często
spłaszczoną wizję świata. Zza obiektywnej analizy przegląda smutek humanisty.
Drugi autor 1 , Bronisław Geremek, odpowiada na pytania: „Czy za sto lat będziemy
mówić po polsku”, „czy język polski przetrwa presję integracji”. Jest optymistą. Stwierdza, że
angielski, język uniwersalny, wypiera inne języki, zwane kongresowymi i staje się lingua
franca . Nie zagraża jednak językom narodowym, bo jest językiem technicznym. Bronisław
3
Geremek przewiduje, że promowana będzie dwu- i wielojęzyczność, ze szczególnym
uwzględnieniem języków małych narodów (Węgrzy, Finowie), co, dodam, daje nam,
Polakom, nadzieję.
Autor także uznaje za trafny w obecnej sytuacji termin lingua franca , natomiast idzie
dalej w kierunku oceny niebezpieczeństwa wiążącego się z ekspansją języka angielskiego.
Uważa, że ekspansywna jest tylko angielszczyzna techniczna. Nie rozwija tej myśli, ale
nasuwa czytelnikowi przypuszczenie, iż nie język angielski wielkiej literatury i kultury
wyrastającej ze wspólnych nam źródeł, tj. ze starożytnej Grecji i Rzymu, wchodzi w grę. To,
czego wielu Polaków się obawia, wiąże się z ekspansją kultury amerykańskiej w postaci
masowej i amerykanizacją polszczyzny użytkowej przez amerykański język angielski, który
rzeczywiście związany jest z technicyzacją współczesnej kultury.
Wtedy, w ustach humanisty termin lingua franca oraz język techniczny oznaczałyby
supozycję, że taka, ograniczona, ekspansja nie zagraża tożsamości narodowej, o której
decyduje język jako składnik kultury. Amerykanizacja nie obejmuje kultury wysokiej, zdaje
się wynikać z refleksji historyka. Bronisław Geremek nazywa inną dziedzinę kultury podległą
wpływom angielskiego – technikę. Obaj autorzy łączą się więc we wspólnej myśli:
amerykanizacja nie obejmuje całej kultury, choć wydaje się, że Czesław Miłosz jest bardziej
sceptyczny co do dalszego rozwoju sytuacji, pisząc o zazębianiu się kultury masowej i
wysokiej.
Amerykanizacja nie obejmuje kultury wysokiej, fascynacja techniką mija u samego
źródła, zdaje się wynikać z refleksji historyka i filozofa. Bezrefleksyjna postawa aprobaty
minie. Tylko Miłosz wymienia jeszcze kino i
telewizję jako czynniki zmiany w świadomości ich odbiorców, i podkreśla skuteczność
wpływu, której nie osiągnęły systemy totalitarne i ich język wcześniej.
Na koniec przytoczę uwagi publicysty „Polityki” Adama Krzemińskiego 2
zatytułowane Jeszcze nie koniec humanizmu . Krzemiński poświęcił je Hansowi-Georgowi
Gadamerowi z okazji ukończenia przez filozofa niemieckiego stu lat. Dla naszych rozważań
posłużę się obszernym cytatem z końcowego fragmentu artykułu.
„A jednak ten imponujący stulatek, który jako dziecko był sparaliżowany i, wbrew
woli ojca chemika, całe swe życie oddał »gadulstwu«, ma w sobie więcej pogodnej wiary w
człowieczeństwo niż niejeden młody. Na pytanie, czy u kresu naszej historii zbawienia,
pojawia się coś takiego jak utrata świadomości miejsca kultury i rangi życia duchowego,
1 „Polityka” z 5 stycznia 2000 roku.
2 „Gazeta Wyborcza” z 3-4 marca 2000 roku.
wszystkiego, co nowoczesne (modern Polish) ,
4
ponieważ zdigitalizowane techniki narzucają jedyną metodę myślenia, Hans-Georg Gadamer
odpowiada z prostotą mędrca: mimo Internetu i użytkowej angielszczyzny ludzie zawsze będą
myśleć w języku ojczystym, i nawet jeśli technika, nauka i ekonomia stapiają się w
amalgamat „ostatniej” kultury, to jednak już teraz wahadło zaczyna wracać: „Nie sądzę, by
kiedykolwiek doszło do powstania jednolitego języka i kultury światowej. Uważam również,
że ukształtuje się nowa warstwa ludzi wykształconych, także w Ameryce. Podczas moich
wykładów gościnnych w Ameryce przekonałem się w każdym razie, że jest wielu młodych
ludzi, których to wszystko, co im się teraz oferuje, bardzo już nudzi. Również w Ameryce
ludzie znów będą się skłaniać ku humanizmowi” 3 .
Jesteśmy jednak daleko od Stanów Zjednoczonych, zamiast nasycenia, przesycenia i
poszukiwania czegoś człowieczego, zamiast tylko posłusznego we wszystkim, w dobrym i
złym – Przedmiotu, przeżywamy przedotrzeźwieniowy etap fascynacji Internetem, językiem
angielskim w różnych wersjach oraz kulturą amerykańską (masową).
O przykłady nietrudno. Z języka „technicznego”: telebim, billboard, sitcom,
copywrighter, z ekonomii „stosowanej”: broker, cash, faktoring, indeksacja, transformacja .
Z kultury masowej dziesiątki leksemów, wraz z modelami słowotwórczymi i sensami
związane są z: modą, żywieniem się ( McDonald, KFC ), spędzaniem wolnego czasu, sportem,
urządzeniem wnętrz, muzyką popularną, kinem itd.
Dla ilustracji przytoczę materiał wybrany z jednego tylko numeru „Wysokich
Obcasów”, dodatku „Gazety Wyborczej”: patchwork, że1 do kąpieli, substancje myjące
(kalka), crossover (mieszanka potraw z różnych stron świata), chipsy, miksować, skin laser
studio, laser clinic . Gdyby, porównując z odpowiednim gatunkiem prasowym w języku
angielskim, wskazać na inne kalki, wtórność tekstu polskiego byłaby jeszcze wyrazistsza.
Istnieją również określone sygnały językowe świadczące o silnym dążeniu do
włączenia się w nurt kultury masowej, skoro kultura wysoka wydaje się nieosiągalna i może
nieco demodèe. Są to okrzyki emocjonalne typu waw , np. w ustach więcej niż dorosłej,
zdezorientowanej kulturowo, mieszkanki małego miasteczka śląskiego. Są to powitania:
hello, hej , oceny typu cool , czy kontrowersyjne dokładnie (+ tak ). W takim przypadku
angielszczyzna przenika język codziennych rozmów (small talk, Alltagssprache) ,
staje się
wyznacznikiem przynależności – do młodzieży, do middle class , do grup zawodowych.
O tym, że mamy do czynienia z gwałtownym narastaniem amerykanizacji świadczy
artykuł Elżbiety Mańczak-Wohlfeld Czy rzeczywiście nadużywamy zapożyczeń angielskich w
3 Niestety filozof niemiecki zmarł wkrótce po tej publikacji.
5
polszczyźnie pisanej? 4 . Na podstawie danych frekwencyjnych autorka stwierdza, że w latach
1960-1970 liczba zapożyczeń była niewielka. Wśród wymienionych jako najczęstsze nie ma
ani jednego leksemu z ostatnich lat . To ważne świadectwo, z całą pewnością wpływ języka
angielskiego wzmógł się po roku 1989 i objął inne typy tekstów niż cytowane przez autorkę,
dlatego właśnie zakwestionowała ona siłę tego wpływu w polszczyźnie pisanej.
Czy rozmaite działania, w tym prawne, podejmowane przez obrońców języka
narodowego dadzą pomyślny rezultat? Sądzę, że chodzi nie tylko o język, wyznacznik
tożsamości, chodzi o całą kulturę narodową, zwłaszcza o pociągającą, prestiżową alternatywę
dla chłonących bez refleksji masową kulturę amerykańską.
Artykuł opublikowany w tomach:
„Poradnik Językowy” 2000, z. 8, s. 70-73
Antonina Grybosiowa, Język wtopiony w rzeczywistość . Katowice 2003, s. 197-202
4 „Język Polski” 1997, z. 4-5, s. 292-297.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin