Only In My Dreams - Rozdział Piąty.pdf

(84 KB) Pobierz
Only In My Dreams - Rozdzia³ Pi¹ty
ROZDZIAŁ PIĄTY
Nie była w stanie zostać tam ani chwili dłużej. Nie wiedziała czy ktokolwiek zauważył jej
nieobecność. Gabe poszedł prosto do Chloe. Niespodzianka, niespodzianka. Kobieta natychmiast
przestała tańczyć z Jimim i odeszła z Gabe’em, na co Jim był oczywiście zdegustowany.
Wyszła z klubu, oddychając nocnym powietrzem. Uśmiechnęła się do mijających ludzi, idących
chodnikiem Universal City, zastanawiając się gdzie mogłaby pójść by pozbyć się trochę tego
napięcia spowodowanego konfrontacją z Gabem.
Ah, „Wschodzące Gwiazdy”. Tylko tego potrzebuję. Wyjęła telefon i napisała do Sheri i Belle,
nie chcąc by jej kumpele z Dumy się o nią martwiły.
Odpowiedź ją zaskoczyła. Oj! Zaczekaj!
W kilka minut wszyscy wyszli na zewnątrz, włączając w to Chloe, do diabła. Rozmawiała z
Gabem, wyraz jej twarzy tworzył mieszaninę rozgoryczenia i zdecydowania. Spojrzenie Gabe’a
uczepiło się Sary, ale zignorowała je. Tyle z pokazywania jej, z kim chciałby być. Sara zdusiła
krzyk frustracji dzięki silnej woli. Przykleiła na twarz uśmiech i rozejrzała się szukając Jima,
mając nadzieję, że będzie chętny kontynuować tę gierkę skoro Gabe utknął z Chloe.
- Gotowi? – Emma uśmiechała się od ucha do ucha. Sara nie była pewna czy jest gotowa na to by
reszta Dumy słyszała jej śpiew.
- No dalej Saro Misiaku, jeśli ty zaśpiewasz to i ja zaśpiewam. – Belle objęła Sarę ramieniem,
Jim zajął miejsce po drugiej stronie Sary. Zignorowała szybko napływające od Gabe’a
rozdrażnienie. Zaczynał okazywać swój własny strajk, do diabła.
- Ostrożnie. Jak za bardzo się oprzesz na Belle to upadniecie. – Rick położył rękę na plecy Belle,
obejmując ją w talii. Jim naśladował jego ruchy na talii Sary. Potknęli się niezgrabnie odchodząc
od klubu, kobiety zachichotały gdy faceci próbowali mężnie utrzymać je na nogach. – No to
gdzie idziemy?
Gabe wyciągnął rękę i dosłownie odczepił Sarę od Jima, upewniając się najpierw czy Belle jest
wsparta o swojego partnera. – Czy ktoś wspomniał o „Wschodzących Gwiazdach”? – Postawił ją
delikatnie na nogach, obejmując ją zaborczo w talii, uśmiechając się leniwie do Jima. Jim
zmarszczył brwi ale pozwolił rozproszyć się widokiem Chloe, która chwyciła jego rękę z
szerokim uśmiechem i zaczęła go odciągać.
Sara postanowiła się nie wyrywać. Przelewające się przez nią zdecydowanie Gabe’a było dzikie.
Miała przeczucie, że jeśli spróbuje uciec to dosłownie puści się za nią w pogoń. Jednak nadal
była wkurwiona za to, że wyszedł razem z Chloe, więc pomyślała, że dobrze by było powiedzieć
mu o swoich planach. – Taa. Mam ochotę na karaoke.
Gabe zamarł. Tak jak i pozostali mężczyźni Dumy oraz dwaj z poza. – Karaoke? „Wschodzące
Gwiazdy” to bar karaoke?
Zamrugała niewinnie w jego stronę. – Tak.
Zajęczał. – Nie wiedziałem, że aż tak jesteś na mnie zła.
Emma pomachała na nich ręką. – Nie bądź cieniasem, Gabe. Poza tym jeśli Max umie śpiewać to
ty także.
Max rzucił po Emmie. – Nie ma mowy Emma. Nie wetknę swojego tyłka na scenę i nie zrobię z
siebie kretyna.
Curana nadęła wargi w stronę swojego partnera. – Nawet dla mnie?
- Emmo.
Sara szła, pozostawiając za sobą kłócących się Alfę i jego partnerkę, zmuszając Gabe do
utrzymania tempa gdy szła w kierunku baru. – Czekam z niecierpliwością na to.
- Jestem tego pewien. – Gabe praktycznie nadął wargi.
Poklepała Gabe’a po ramieniu. – Spójrz na to z innej strony. Nie zamierzam zmuszać cię do
śpiewania.
- Nie?- Gabe otworzył dla niej drzwi i wprowadził do środka, podążając szybko za nią. Oczami
zeskanował obszar nawet gdy jego ciało poruszało się między nią a tłumem, chroniąc ją przed
jakimś przyszłym zagrożeniem. Jego szkolenie na Huntera szło w kierunku mniej
cywilizacyjnym. Nie powinno obejmować jej, ale tak było. Posiadała najgłupszy impuls klepania
go po mięśniach.
- Nie. – Zaprowadziła go do boksu z tyłu, wystarczająco dużego by pomieścić ich wszystkich. –
Zamierzam iść pośpiewać.
Gabe usadził ją, samemu siadając na brzegu boksu. Uniósł jedną brew w niedowierzaniu. –
Naprawdę? – Pozostali szybko zajęli miejsca, Chloe jakoś potrafiła zająć miejsce obok Jima.
- Mh-mm.
- Ma wspaniały głos. – Belle mrugnęła do Sary z szerokim uśmiechem. – Powali cię na kolana.
Sara szturchnęła Gabe’a mając nadzieję, że się ruszy z miejsca. – Skoro już o tym mowa to
pozwól mi iść zaśpiewać. Belle idziesz?
- Pewnie!
Belle praktycznie podskakiwała, Rick był oczywiście zdumiony. – Oj, to muszę zobaczyć.
Belle położyła ręce na biodrach. – Hej, ja umiem śpiewać!
- Kochanie, byłem podczas tej niesławnej nocy z Mojito. Uwierz mi, to co robisz w żaden sposób
nie nazywa się śpiewaniem.
Wszyscy zaczęli się śmiać gdy Belle spojrzała gniewnie na Ricka. – Zamierzam dobrze się bawić
udowadniając ci, że się mylisz Fido.
Wielki facet tylko pokręcił głową i się uśmiechnął, miłość jaką darzył swoją Lunę była widoczna
na jego twarzy. Sara westchnęła, zastanawiając się czy kiedykolwiek zobaczy to u Gabe’a. –
Zamierzam dobrze się bawić patrząc jak się starasz.
- Stawiam pięć dolców, że tam pójdę i zostawię cię błagającego o więcej. – Belle uniosła brodę,
twardym spojrzeniem rzucając wyzwanie Rick’owi.
Odpowiedzią Ricka była prosto uniesiona brew i rzucenie pięcio-dolarówki na blat. Dwie
sekundy później piątka Belle wylądowała na niej.
- Frajer. – Zarżała Sara. Wilk nie wiedział, że właśnie stracił kasę.
- Dlaczego wydaje mi się, że wiesz coś czego nie wie Rick?
Szept Gabriela skierowany do jej ucha wysłał dreszcze po jej plecach. Bezlitośnie je zgniotła.
Jeszcze mu nie wybaczyła. – Zobaczysz.
Palce zaplątały się delikatnie w jej włosy, lekkie uczucie szarpnięcia na karku przypomniało jej z
kim ma do czynienia. – Domyślam się, że zobaczę. – Było wszystkim co powiedział, ale jeszcze
raz pociągnął zanim przesunął dłoń na jej ramię. Palcami pieścił znak, który jej zostawił.
Czuła jak ją obserwuje, patrzy na emocje krzyżujące się na jej twarzy. Opuściła rzęsy, nie chcąc
by zajrzał jej do duszy. Właśnie na to musiał zapracować.
Gabriel stał, dusząc w sobie sfrustrowane westchnienie i zabierając dłoń. – Zaprowadźmy ciebie i
Belle byście wybrały piosenki. – Wyciągnął drugą dłoń w stronę Belle, pomagając jej wstać. –
Przyprowadzę z powrotem twoją partnerkę Rick.
Rick pokręcił głową na Belle i wskazał palcem jedną pięcio-dolarówkę wciąż leżącą na blacie.
Sara była uśmiechnięta, ale wyglądało to na mus. Może trochę naciskał, pociągając w ten sposób
za jej włosy, ale nie mógł nakłonić jej by się na nim skupiła, a potrzebował żeby się na nim
skoncentrowała, bardziej niż oddychania. Jego jedyną myślą, było po prostu bycie sobą mając
nadzieję, że pozwoli mu między nimi wszystko naprawić. Złapał Sarę za rękę, pragnąc czuć jej
bliskość, chowając grymas kiedy próbowała odciągnąć palce. Małe plotkarskie spojrzenie na
Chloe dało mu do zrozumienia w czym tkwił problem. Najwyraźniej miał sporo do naprawienia.
Nawet nie przyszło mu na myśl jak zareaguje widząc go wychodzącego z klubu razem z Chloe,
dopóki nie spojrzał na jej twarz. Może jeśliby wiedziała o czym rozmawiali to pomogłoby to
złagodzić ból jego własnej głupoty.
Był tak cholernie zmęczony widząc ten zraniony wyraz twarzy. Odsunął się od Chloe w
momencie kiedy to zauważył ale zdążyła się już odwrócić. Do Jima. Pojebańca. Wziął głęboki
oddech i upomniał sam siebie, że Sara nie podziękowałaby mu za krew Jima na swojej ślicznej
sukience.
- Ktoś jeszcze?- Głos Sary odciągnął go od swoich myśli.
- Sorry ale nie mogłabym unieść melodii nawet jeśli włożyłabyś ją do wiadra i przykleiła rączkę
mocnym klejem. Każdy spojrzał na Sheri. – No co?
Sara wzruszyła ramionami. – No dobra, ktoś inny?
Zaskakująco, Rick wstał. Spojrzał na swoją partnerkę, która miała otwartą buzię. – Na co
czekamy? – Wziął ją za rękę i zaprowadził do miejsca zgłoszeń.
Gabe pokręcił głową i ruszył, Ręka Sary ścisnęła jego. Nie przegapił momentu, w którym Jim
puścił oko do Sary. Mała flirciaro. Osiem. Zaczął katalogować sposoby ukrywania ciała
weterynarza. Tylko to mógł zrobić by nie warknąć na faceta. – Wiesz już jaką piosenkę chcesz
śpiewać?
Przewracała katalog z tytułami, studiując ostrożnie każdą stronę. Belle właśnie dokonała wyboru,
tak jak Rick. – Tę.
Jej wybór nie powinien go zaskoczyć jednak tak się stało. Uśmiechnął się szeroko gdy napisała
swoje imię pod wyborem i wręczyła DJ’owi. – Sunshine Superman?
- Mmm-hmm.
Zaprowadził ją z powrotem do boksu by poczekać na jej kolej, mając nadzieję, że będzie w stanie
ją zrelaksować by go dopuściła do siebie, choćby troszeczkę. Jego pierwszym krokiem było
przyciągnięcie jej w swoje ramiona gdy tylko usiedli, nie pozwalając jej się ruszyć. Strumień,
który zalał jej policzki był wart zabawy. Teraz trzeba naprostować najważniejszą sprawę.
– Razem z Chloe rozmawialiśmy o jej partnerze.
Poczuł pod dłońmi jak drgnęły jej mięśnie. – Jej partnerze?
Kiwnął, przysunął do jej szyi swoje usta. – Mm- hmmm. Wie kim on jest ale on nie wydaje się
być zainteresowany. – Muzyka z powrotem zagrała. Musiał poczekać, gdyż by udzielić jej więcej
informacji, musiałby krzyczeć do ucha.
Trzmanie Sary w swoich ramionach sprawiało, że wszystko było tego warte. Trącił nosem jej
włosy, ignorując skrzeczenie pół pijanego faceta na scenie. Pozwolił ciszy trzymać zapach i
ciepło swojej partnerki przy sobie by go znużyć, czując się po raz pierwszy od miesięcy
szczęśliwie.
Zrzygam się. Sara przełknęła mocno. Rozejrzała się po widowni gdy zabrzmiały pierwsze nuty jej
piosenki, wiedza, że Gabe tam był czyniła sprawy dziesięć razy gorsze. Dlaczego, no dlaczego
się na to zdecydowałam? I dlaczego śpiewam przed Belle i Rick’iem? Podpisali się przede mną!
Wzięła głęboki oddech, prawie gotowa by uciec.
Para błękitnych oczu patrzyła się na nią z brzegu sceny. Gabe uśmiechnął się co rozświetliło mu
twarz. Poczuła jak dochodziło od niego żałosne rozbawienie i wiedziała, że oczekiwał
schrzanienia jej występu tak samo jak osoba występująca przed nią. Kobieta zapominała każdego
słowa swojej piosenki, ale tak dobrze się bawiła, że Sara klaskała prawie tak głośno jak chłopak
dziewczyny.
Sara spojrzała gniewnie na Gabe’a, zdeterminowana by udowodnić mu jak się mylił. Muzyka się
zaczęła. Zauważyła sygnał rozpoczęcia, ubaw ze śpiewania wypchnął z jej umysłu wszystko
inne. Sara śpiewała słowa, patrząc się prosto w niewiarygodnie przystojną twarz Gabe’a, widząc
zdziwienie i, tak, narastającą dumę. To co jeszcze polepszyło sprawę, była zawiść na twarzy
Chloe gdy kobieta stanęła obok niego.
Ha! Teraz patrz kradnąca facetów dziwko! Teraz to zaczęła, Sara buchnęła. Słowa dopasowały
się doskonale do jej nastroju. Czysta pozytywność dodatkowo zabujała jej biodrami gdy
śpiewała. – Bo kiedy się zdecyduję, będziesz mój. – Upewniła się, że wychylała się przy tej
części, wyzywając Gabe’a zanim odwróciła się od niego by śpiewać do reszty widowni. Kiedy
rozbrzmiała cześć instrumentalna zatańczyła przed zaśpiewaniem kolejnych słów. – Kiedy
zdecydujesz się być mój na zawsze, uniosę twoją dłoń i powoli nią przeciągnę po twojej małej
główce – Odwróciła się, trzęsąc tyłkiem prosto przy twarzy Gabe’a, ignorując wyciągnięte przez
niego ręce. Dziewięć palców. O cholera. Mój tyłek będzie bolał. Odrzuciła do tyłu głowę i
zaśmiała się, kończąc kwitnąco piosenkę tuż przed zaakceptowaniem jego dłoni by mogła zejść
ze sceny.
Lekkie puknięcie w jej tyłek sprawiło, że podskoczyła, przypomnienie tego co nadejdzie. – Mała
główka?
Czułe rozdrażnienie nawleczone na jego głos uspokoiło ją wystarczająco, by mu dokuczyć. –
Rozważając to wszystko, śmiałabym nazwać ją maluteńką.
- Ałć. – Poklepał ją po pupie. – Świetnie, punkt dla ciebie.
- Tak! – Narysowała palcem punkt na wymyślonej tablicy. Miłosny klaps Gabe’a trochę
szczypał, ale potarł to miejsce prawie natychmiast. Sara zamrugała, walcząc ze swoim
pobudzeniem kiedy doszli do stolika.
Emma klaskała. – Dobra robota Saro!
Zgłoś jeśli naruszono regulamin