kobiecy i męski punkt widzenia.pdf

(41 KB) Pobierz
32958273 UNPDF
Naturalne planowanie rodziny
Współ¿ycie - kobiecy i mêski punkt widzenia
29.05.2006.
Osobny problem, o którym chcê trochê powiedzieæ omawiaj±c ró¿nice miêdzy mê¿czyzn± a kobiet±, to
współ¿ycie płciowe. Tutaj te ró¿nice s± tak znaczne, ¿e mo¿na - nie u¶wiadamiaj±c ich sobie - oskar¿aæ
siê wzajemnie o wszystko co najgorsze. Który¶ z seksuologów amerykañskich powiedział: Gdyby w
dziedzinie płciowo¶ci - konkretnie we współ¿yciu płciowym - mê¿czyzna postêpował tak jak mu
podpowiada natura, w domy¶le: tak jak podpowiadaj± pobudzenia, które w sobie odczytuje, gdyby
postêpował tak, jak rnu jego organizm podpowiada, postêpowałby z punktu widzenia kobiety niemal
całkowicie ¼le. Ja my¶lê, ¿e to słowo "niemal" było niepotrzebne, postêpowałby dokładnie nie tak, jak
tego kobieta potrzebuje, oczekuje, pragnie. Tak bardzo siê ró¿nimy. I zdanie siê na własn± intuicjê w tej
dziedzinie powoduje, ¿e niestety ¼le siê dzieje.
Jeste¶my jedynymi stworzeniami, które nie maj± wrodzonych zachowañ seksualnych, musimy siê tego
nauczyæ. Jak siê nauczyæ? Rozmawiaæ ze sob±, informowaæ siebie o sobie nawzajem. Nie ma innego
wyj¶cia. Mo¿na poczytaæ ksi±¿ki, mo¿na, tylko ksi±¿ka niczego do koñca nie załatwi... Ksi±¿ka nie jest o
mojej ¿onie, ona jest o jakiej¶ u¶rednionej kobiecie. Zreszt± nieciekawe moim zdaniem jest czytanie na
stronie 256 ksi±¿ki, co nale¿y zrobiæ, ¿eby ¿onie było dobrze. Znacznie atrakcyjnie] dowiedzieæ siê tego
od własnej ¿ony. Dla mnie jest to znacznie milsze i ciekawsze. I s± na miejscu wrêcz tego typu rady:
niech ¿ona we¼mie rêkê mê¿a, wodzi po swoim ciele i informuje, co czuje, jaki dotyk jest dla niej niemiły,
jaki jest przyjemny, jaki jest przykry, jaki jest wrêcz pobudzaj±cy. Niech go siebie nauczy. I odwrotnie,
niech m±¿ uczy ¿onê. Naprawdê jest to znacznie ciekawsze od czytania w ksi±¿ce takiej czy innej. Tym
bardziej, ¿e zwykle w tych ksi±¿kach jest to wszystko spłycone i ukierunkowane li tylko na doznania.
I na tym chciałbym siê chwileczkê zatrzymaæ. Najwa¿niejszym celem współ¿ycia płciowego naprawdê nie
s± doznania fizyczne. Je¿eli my uwierzymy kulturze, która nam głosi, ¿e chodzi tutaj o doznania, to nawet
jak tych doznañ sobie dostarczymy, to osi±gniemy jaki¶ pułap bardzo, bardzo niewysoki. Jeste¶my
stworzeni do du¿o wiêkszych prze¿yæ, ni¿ czysto fizyczne doznania. Bo koncentruj±c siê na doznaniach,
gubimy resztê. Doznania s± dobre, maj± mieæ miejsce, ale one maj± byæ niejako przy okazji. My
wyra¿amy sobie czuło¶æ, serdeczno¶æ, blisko¶æ... i oto nastêpuj± doznania. A nie: my manipulujemy,
¿eby dostarczyæ sobie doznañ. To naprawdê nie tak.
Miałem kiedy¶ w poradni rozmowê z par±, trzy miesi±ce po ¶lubie (nie przejêzyczyłem siê,) byli bardzo
zdenerwowani. No, nie s± to sprawy, o których siê łatwo mówi, ale w ka¿dym razie byli bardzo, bardzo
spiêci. Po długiej chwili wreszcie wydusili z siebie: "Bo my ju¿ jeste¶my trzy miesi±ce po ¶lubie i ¿ona nie
prze¿ywa orgazmu". ¯ona nie prze¿ywa orgazmu. O niczym innym nie my¶l±, tylko czy ona prze¿yje czy
nie prze¿yje. Niczego nie prze¿yje, gdy tak bêd± na to patrzeæ, tak kurczowo, tak boj±c siê o doznania.
Ona ma byæ całkowicie spokojna, ona nie ma siê niczego baæ. Sens jest zupełnie przestawiony, to
naprawdê nie oto chodzi.
Jak sprawa doznañ jest dzi¶ wa¿na? Sto lat temu w widzeniu kobiet samo współ¿ycie płciowe w
mał¿eñstwie było jakby mniej wa¿ne ni¿ dzisiaj. Dlaczego? Dlatego, ¿e kobiety niczego nie oczekiwały w
tej dziedzinie. ¯adnych doznañ nie oczekiwały, wobec tego przynajmniej nie były zawiedzione. Nie chcê
przez to powiedzieæ, ¿e ¼le siê stało, ¿e teraz kobiety powszechnie oczekuj± równie¿ doznañ. Dobrze siê
stało, tylko za tym musi pój¶æ pewna dojrzało¶æ mał¿eñstw, ¿eby kobiety te doznania odbierały, a to
niestety nie nast±piło. W naszej kulturze ogromna wiêkszo¶æ mał¿eñstw ¼le prze¿ywa współ¿ycie.
Zrobiono obszern± ankietê, wybrano grupê mał¿eñstw, które ¿yj± ze sob± kilka lat i nie my¶l± siê
rozwodziæ i w tej grupie dobrych mał¿eñstw stwierdzono, ¿e 80% kobiet owszem zgadza siê na
współ¿ycie z mê¿em, ale w gruncie rzeczy im na tym nie zale¿y, ze wzglêdu na mê¿a siê zgadza. W
porz±dku, niech ju¿ bêdzie, ale wcale tego nie pragn±. Dla nich mogłoby "tego" nie byæ. Tak my¶li 80%
kobiet w mał¿eñstwach, które nie chc± siê rozwodziæ! Z innego punktu tej ankiety wynikało, ¿e ¶redni
czas współ¿ycia tych par wynosił 3 minuty, co oczywi¶cie uniemo¿liwiało normalne prze¿ywanie
współ¿ycia przez kobietê. Sprawa siê wyja¶niała.
Jak to wygl±da, je¿eli chodzi o samo współ¿ycie. Ono stało siê dzisiaj jakby wa¿niejsze, ze wzglêdu na to,
¿e oczekiwania zwi±zane z t± dziedzin± s± wiêksze. Wobec tego musimy za tym nad±¿yæ, musimy
zatroszczyæ siê o to, ¿eby współ¿ycie w naszych mał¿eñstwach było lepsze ni¿ u naszych prababæ czy
pradziadków. Czas ł±czny współ¿ycia z perspektywy całego ¿ycia to jest minimalny wycinek czasu. Nawet
http://npr.pl/
Kreator PDF
Utworzono 21 October, 2007, 00:22
 
Naturalne planowanie rodziny
jak to siê pozbiera, to naprawdê bêdzie niewiele. A jednak rzutuje ono bardzo na losy mał¿eñstwa. Kto¶
to kiedy¶ porównał do sytuacji z okiem. Mo¿na ¿yæ w ogóle nie widz±c i to ¿yæ w miarê normalnie,
natomiast nie da siê ¿yæ. jak co¶ wpadnie do oka. Ka¿dy z nas wie, ¿e gdy cokolwiek, najmniejsze
ziarenko piasku czy muszka, wpadnie do oka, to o niczym innym nie potrafimy my¶leæ, niczego nie
zrobimy, dopóki tego ciała obcego nie usuniemy. Podobnie jest, ze współ¿yciem.
Mo¿na ¿yæ zupełnie normalnie nie rozbudzaj±c w ogóle tej dziedziny aktywno¶ci ludzkiej i rozwijaæ siê
jako człowiek całkowicie normalny. Natomiast je¿eli dziedzinê płciowo¶ci uruchomimy i wkradnie siê tutaj
bałagan, to ona bêdzie rzutowaæ na nas tak, jakby co¶ do oka wpadło. Q niczym innym nie potrafimy
my¶leæ. I z drugiej strony, je¿eli tê dziedzinê uruchomimy i bêdzie ona uło¿ona buduj±co, piêknie, to
bêdzie te¿ rzutowało na resztê ¿ycia. Warto o ten czasowo minimalny wycinek ¿ycia naprawdê zadbaæ.
Tylko nieroztropne jest słuchanie tych "proroków", którzy mówi±, ¿e s± szczê¶liwi dopiero z czwart± ¿on±
czy pi±tym mê¿em, bo wła¶nie tacy czêsto mówi± na temat współ¿ycia. Zwróæcie uwagê, ¿e wszystkie
"wielkie" nazwiska seksuologów w Polsce, to s± ludzie, których mał¿eñstwa siê rozpadły. Proszê
sprawdziæ. Wszyscy, dopuszczani na co dzieñ do TV i innych publicznych ¶rodków przekazu, którzy siê na
ten temat wypowiadaj± i mówi±, jak to jest cudownie, jak to jest dobrze, maj± rozbite rodziny. A ich
tragiczny bł±d polega miêdzy innymi na tym, ¿e wła¶nie ich nastawienie skierowane jest wył±cznie na
szukanie doznañ. I tysi±ce pozycji, "atrakcji", ¿eby tylko to było "jak najlepsze". Ale jako¶æ współ¿ycia
wcale nie le¿y w tym, o czym oni mówi±. Chodzi nie tyle o siłê doznañ, co o głêbiê prze¿ywania jedno¶ci.
I teraz wyobra¼my sobie wykres. Niech na osi pionowej bêdzie suma prze¿yæ, wzruszeñ, doznañ, a na
poziomej niech biegnie sobie czas w minutach.
Z punktu widzenia kobiety te prze¿ycia do¶æ wolno narastaj±, potem siê praktycznie stabilizuj±, taka
półeczka, a potem mo¿e - nie w ka¿dym współ¿yciu musi - nast±piæ orgazm. I nie tylko współ¿ycie, w
którym nast±pił orgazm, jest dobre, czy radosne dla kobiety. To nie jest tak. Czêsto kobieta mo¿e nawet
nie pragn±æ tego prze¿ycia w ró¿nych okoliczno¶ciach, ale zostawmy te szczegóły. I załó¿my teraz, ¿e
nastêpuje to prze¿ycie i potem do¶æ wolno ta krzywa opada.
I czas od pocz±tku do szczytu to nie s± trzy minuty. Ja nie podejmê siê powiedzieæ, ile to jest minut i
kłamc± bêdzie ten, kto poda jakikolwiek czas: 27 min i 15 sek., na przykład. Nie ma takiej zasady. Ka¿da
kobieta inaczej zareaguje w ró¿nych sytuacjach, cały dzieñ dzisiejszy bêdzie na to wpływał, jak ona
bêdzie reagowała wieczorem i nie tylko to, jak j± m±¿ traktował, ale te¿ co jej w pracy siê przytrafiło,
wszystko to siê jako¶ tam odkłada. Natomiast gdyby mnie spytano, czy to s± raczej 3 minuty, czy raczej
pół godziny, to bym powiedział: Na, na pewno raczej 30 minut ni¿ 3. Tylko nie przyjmijcie, Pañstwo, tych
30 minut jako warunku. Tu jest potrzebny pewien czas, na pewno nie zbyt krótki. I im lepsze,
bezpieczniejsze warunki dla kobiety, tym ona spokojniej i łatwiej reaguje. Dobre warunki dla kobiety to
te, które mogłaby z czystym sumieniem poleciæ swej córce, gdy bêdzie w jej wieku. Nie wystarczy, ¿e ma
"ochotê" na współ¿ycie, czy nawet bardzo tego pragnie. musi czuæ siê pod ka¿dym wzglêdem bezpieczna.
I z czasem w warunkach poczucia bezpieczeñstwa, gdy współ¿ycie przebiega normalnie, dobrze, to ta
reakcja jest coraz szybsza.
Jak to wygl±da z punktu widzenia mê¿czyzny? No, wła¶ciwie on mógłby, ja nie mówiê w sensie
przyzwalaj±cym, tylko stwierdzam fakt, on mógłby zareagowaæ w ci±gu 30 sekund. Tu na pewno minuta
wystarczy, konkretnie: silne pobudzenie, wytrysk nasienia i wszystko opada, koñczy siê. Najchêtniej
obróciłby siê twarz± do ¶ciany i zasn±ł, co wiêkszo¶æ mê¿czyzn robi, pozostawiaj±c kobietê na poziomie
jakiej¶ têsknoty zaledwie. I teraz on powie: "ja prze¿ywam, ona nie prze¿ywa, to ja jestem normalny, a
ona jest nienormalna, nie dopasowali¶my siê". Co gorsza, oskar¿a czasem ¿onê o oziêbło¶æ płciow± i
podaje to jako powód do rozwodu. A wła¶ciwie powinien podaæ: "Swoim dotychczasowym postêpowaniem
w sferze seksualnej doprowadziłem moj± ¿onê do oziêbło¶ci płciowej . W zwi±zku z czym proszê o
rozwód". Wszak kobieta jest pierwotnie nie rozbudzona i dopiero dobra, czuła postawa mê¿a powoduje
uruchomienie ewentualnych doznañ w tej delikatnej dziedzinie.
Je¿eli współ¿ycie bêdzie przebiegaæ "po mêsku", to ¿ona prêdzej czy pó¼niej oka¿e mê¿owi, ¿e ona nie
chce takiego współ¿ycia. Jednego dnia boli j± głowa, drugiego dnia jest zmêczona, trzeciego jeszcze co¶
tam i jeszcze co¶ tam, codziennie co¶ wymy¶la. Nieraz dochodzi do sytuacji, proszê mi wierzyæ, zupełnie
dramatycznych, gdzie ¿ona panicznie boi siê mê¿a. M±¿ wraca do domu i ona przez cały czas, całe
http://npr.pl/
Kreator PDF
Utworzono 21 October, 2007, 00:22
32958273.002.png
 
Naturalne planowanie rodziny
popołudnie dr¿y, co ona mu powie wieczorem. Normalny mê¿czyzna tego nie zniesie. Nie zniesie tego, ¿e
jego ¿ona go nie chce. To jest bardzo czuły punkt poczucia jego warto¶ci. jego mêsko¶ci. Najwiêkszym
prze¿yciem, potrzeb± seksualn± mê¿czyzny jest ¶wiadomo¶æ: "moja ¿ona mnie chce, moja ¿ona chce ze
mn± współ¿yæ, namawia mnie do tego, zachêca, stwarza okazje", a wcale nie jak siê niektórym wydaje:
"moja ¿ona prze¿ywa orgazm". A je¿eli go odpycha, to jest nie do prze¿ycia, to dla mê¿czyzn staje siê
tragedi±. Czasami mê¿czyzna próbuje trywializowaæ problem wypowiadaj±c zdania typu: "Moj± ¿onê na
sam± my¶l o współ¿yciu natychmiast boli głowa". Ale w gruncie rzeczy ta rzeczywisto¶æ jest dla niego nie
do zniesienia i stara siê od niej uciec. On musi od tego poczucia odrzucenia uciec. Jak ucieka? No, mo¿na
powiedzieæ: pójdzie do innej. Na szczê¶cie to nie jest takie proste, trzeba złamaæ w sobie bardzo du¿o,
¿eby pój¶æ do innej, mniemanie o własnej przyzwoito¶ci, zło¿on± przysiêgê na szczê¶cie to nie jest takie
proste.
Du¿o prostsza jest inna ucieczka od rzeczywisto¶ci - w alkohol i narkotyki. W Polsce nadu¿ywanie
alkoholu w ogóle jest niestety do¶æ powszechne, a w przypadku prze¿ywania trudno¶ci, kłopotów
¿yciowych ten sposób ucieczki od rzeczywisto¶ci znajduje do¶æ powszechne "zrozumienie" (by nie
powiedzieæ aprobatê wyra¿an± np. słowami: "Trudno mu siê dziwiæ, w jego sytuacji te¿ bym siê upił").
Tak wiêc on wypije i jemu jest l¿ej, ucieka od tej koszmarnej rzeczywisto¶ci, ¿e własna ¿ona go nie chce.
I co siê dzieje? Wraca podpity do domu - pozornie paradoksalna rzecz, ale tragicznie prawdziwa - i ¿ona
oddycha z ulg±, bo dzisiaj nie musi mu mówiæ, dlaczego dzisiaj nie, bo dzisiaj pił. (W naszej zagubionej
rzeczywisto¶ci, bodaj czy nie jedyn± powszechnie akceptowan± okoliczno¶ci±, w której ¿ona "mo¿e"
odmieniæ mê¿owi współ¿ycia jest fakt, i¿ m±¿ jest pijany.) I co siê okazuje, nastrój w domu jest
swobodny a mo¿e nawet radosny, wesoły, ¿ona jest pogodna całe popołudnie, bo ona przez cały czas nie
musi siê baæ, co bêdzie wieczorem... Naprawdê ¿ony czêsto nie¶wiadomie popychaj± mê¿ów w alkoholizm.
Zaprzyja¼niony psychoterapeuta, działaj±cy głównie na wsi, bardzo czêsto maj±cy do czynienia z
alkoholizmem w mał¿eñstwie mówi: "Na pewno du¿o ponad .90 procent alkoholizmu zaczêtego w
mał¿eñstwie ma podło¿e w ¼le uło¿onym współ¿yciu". A wiêc widaæ, ¿e tu siê dziej± powa¿ne rzeczy i
zaniedbanie ich jest naprawdê bardzo gro¼ne dla mał¿eñstwa.
Ilu mê¿czyzn my¶li, ¿e najwa¿niejszym prze¿yciem seksualnym dla niego jest doznanie. Ono jest silne,
ale jest bardzo łatwe do zbudowania. Najwa¿niejszym prze¿yciem, z perspektywy całego ¿ycia, jest
poczucie: moja ¿ona mnie chce.
Tylko aby nast±piła ta upragniona sytuacja, ¿e moja ¿ona mnie chce, współ¿ycie zawsze powinno
odbywaæ siê w warunkach dobrych, a lepiej wymarzonych przez ¿onê. Stworzenie wła¶ciwego klimatu
(obejmuj±cego znacznie wiêcej, ni¿ okoliczno¶ci samego współ¿ycia) jest z punktu widzenia potrzeb
kobiety najwa¿niejsze. Lecz to jest dopiero warunkiem koniecznym, ale jeszcze nie dostatecznym -
gwarantuj±cym dobre współ¿ycie. Czêsto praktyczn± przeszkod± (któr± trzeba pracowicie pokonywaæ)
jest przedwczesna reakcja organizmu mê¿czyzny. Oczywi¶cie mê¿czyzna powinien tak postêpowaæ, by
opanowywaæ sw± przedwczesn± reakcjê, ale nie jest to proste. Nie wychowuje siê chłopaków w naszym
kraju do tego. Wrêcz przeciwnie, mówi siê im, ¿e opanowanie ,jest niemo¿liwe,... bardzo wiele błêdów siê
popełnia... I choæ ¿aden mê¿czyzna nie jest zwolniony z trudu samowychowania, a w szczególno¶ci z
pracy nad samoopanowaniem, to w zasadzie mógłbym w imieniu mê¿czyzn prosiæ panie o pewn±
wyrozumiało¶æ. W wiêkszo¶ci waszych mał¿eñstw bêd± pewne kłopoty w tej dziedzinie.
To nie wynika z osobistej winy ka¿dego mê¿czyzny z osobna, tylko po prostu w takiej kulturze siê
wychowali¶my. Nie uczy siê chłopaków panowania nad budz±cym siê napiêciem seksualnym, wrêcz
odwrotnie - napiêcie to podsyca siê w najró¿niejszy sposób. I ta przedwczesna reakcja mê¿czyzny w
wiêkszo¶ci mał¿eñstw siê bêdzie zdarzaæ. Spokojnie na to patrzmy, cieszmy siê z tego, co jest dobre,
cieszmy siê z blisko¶ci, cieszmy siê, ¿e jest coraz lepiej, a nie miejmy do siebie pretensji, bo trudno o
gorsz± rzecz, jak o pretensje w tej dziedzinie. Powoduj± lêk, niepokój, stajemy jakby na egzaminie i
wszystko biegnie zupełnie w przeciwn± stronê.
I w dziedzinie płciowo¶ci mamy byæ ze sob± szczerzy, mamy siê poprawnie komunikowaæ. Je¿eli na
przykład ¿ona nie chc±c robiæ mê¿owi przykro¶ci (bo ona wie, czuje, ¿e to dla niego jest wa¿ne,) powie
nieprawdziwie, ¿e jest cudownie, to w imiê czego on ma zmieniæ swoje postêpowanie, skoro ¿ona mówi
http://npr.pl/
Kreator PDF
Utworzono 21 October, 2007, 00:22
32958273.003.png
 
Naturalne planowanie rodziny
"jest cudownie"? Nie wolno okłamywaæ, ale nie wolno te¿ powiedzieæ: "Do niczego jeste¶". Spokojnie,
cierpliwie, szczerze trzeba siebie nawzajem naprowadzaæ na to, czego pragniemy, ¿eby było coraz lepiej.
I nawet gdyby współ¿ycie w sferze doznañ wygl±dało idealnie (wspólne szczytowanie), to i tak u
mê¿czyzny napiêcie szybciej opadnie. Ale ¿ona ma mu powiedzieæ i on powinien to wiedzieæ, ¿e on jest
¿onie nadal potrzebny. Jak on teraz siê obróci twarz± do ¶ciany i za¶nie, to wszystko bêdzie ¼le. Ona siê
bêdzie czuła pozostawiona, opuszczona. On sam tego zwykle nie wymy¶li. Tak wiêc prawidłowe, szczere
porozumiewanie siê w tej delikatnej dziedzinie jest naprawdê wa¿ne.
Dla mê¿czyzny wystarcz± dosyæ skromne warunki , on zawsze potrafi sobie wymy¶liæ, ¿e na pewno nic
złego nie nast±pi, nikt nie zajrzy, nikt nie wejdzie, nic siê nie stanie. Kobieta tak nie potrafi. W zwi±zku
wła¶nie z tym, co mówiłem o ró¿nym podej¶ciu do współ¿ycia - ¿e dla kobiety jest to pocz±tek procesu -
dla kobiety musz± byæ naprawdê dobre warunki i to nie tylko warunki zewnêtrzne, ale w niej, w jej
wnêtrzu. Je¶liby¶my mieszkali na 15 piêtrze wie¿owca, a na przeciwko był lasek, albo domki parterowe,
ale ¿ona by w ostatniej chwili powiedziała: "Wstañ i zasłoñ firankê", to nale¿y wstaæ i zasłoniæ firankê, a
nie mówiæ, ¿e jest głupia, ¿e przecie¿ nikt tu nie zajrzy. Bo to, ¿e obiektywnie bior±c nikt nie zajrzy, jest
bez znaczenia. Ona nie ma wewnêtrznego spokoju, jej przeszkadza nie zasłoniêta firanka, wobec tego
nale¿y j± zasłoniæ. To, ¿e mnie to nie przeszkadza, to jest osobna sprawa. Skoro jej co¶ przeszkadza, to
znaczy, ¿e nam przeszkadza.
To, co dzieje siê we wnêtrzu w kobiecie, jest najwa¿niejsze. Ona siê nie mo¿e niczego baæ, nie mo¿e siê
baæ, ¿e mê¿czyzna j± zostawi, a tak jest bardzo czêsto, zwykle poza mał¿eñstwem, ale równie¿ w
mał¿eñstwach. I nie mo¿e do koñca normalnie współ¿yæ, je¿eli ma poczucie, ¿e m±¿ mo¿e uciec i j±
zostawiæ. A w szczególno¶ci nie mo¿e baæ siê poczêcia dziecka. W koñcu poczêcie dziecka jest logicznym
nastêpstwem współ¿ycia. Normalna kobieta współ¿yj±c zawsze my¶li o ewentualno¶ci poczêcia dziecka. I
w zwi±zku z tym kobieta zawsze musi mieæ to poczucie: ¿e je¿eli siê pocznie, to to dziecko bêdzie przez
jej mê¿a przyjête. I wszystko jedno, czy aktualnie pragniemy poczêcia dziecka czy nie, ona w ka¿dym
współ¿yciu musi mieæ poczucie: gdyby siê - nawet wbrew logice - poczêło, to m±¿ je natychmiast
zaakceptuje, nie pozwoli go skrzywdziæ, to bêdzie nasze dziecko, jest dla niego miejsce w naszej rodzinie.
Nawet gdyby ona zwariowała i w emocjach, pod wpływem presji czy namowy postanowiłaby targn±æ siê
na ¿ycie swojego dziecka, to m±¿ na to nigdy nie pozwoli. M±¿ obroni dziecko i ¿onê przed ni± sam±.
Taka postawa mê¿a jest ¼ródłem poczucia bezpieczeñstwa, zaufania, do niego i daje kobiecie pełen
spokój. Rodzi siê w niej wówczas bardzo w kobiec± naturê wpisane pragnienie całkowitego, pełnego
oddania siê, powierzenia siê mê¿owi. Tworzy siê relacja szczê¶ciodajna dla obu stron: ¿ony i mê¿a.
Takiego poczucia bezpieczeñstwa, oddania i pełnej wzajemnej przynale¿no¶ci nie da siê zapewniæ poza
mał¿eñstwem. I dlatego, tak do koñca, nie da siê zapewniæ kobiecie spokoju, czyli dobrych warunków do
współ¿ycia poza mał¿eñstwem. Nie da siê po prostu. Dotyczy to zarówno ludzi wierz±cych, jak i
niewierz±cych. Oczywi¶cie inaczej to dotyka ludzi wierz±cych, inaczej niewierz±cych.Jacek Pulikowski
http://npr.pl/
Kreator PDF
Utworzono 21 October, 2007, 00:22
32958273.001.png
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin